niedziela, 6 stycznia 2013

[R] Palimpsest - Catherynne M. Valente



Recenzja po raz pierwszy pojawiła się w piśmie internetowym ,,Głos Fantastyki". Periodyk można bezpłatnie pobrać klikając w odnośnik.

Sześć lat temu Wydawnictwo MAG pokusiło się o stworzenie nowatorskiej serii zatytułowanej „Uczta Wyobraźni”. Jej głównym założeniem było zaprezentowanie czytelnikom książek wybitnych, zmuszających do myślenia, zadumy i chwil głębokich refleksji. Wspomniana seria pokazała, że fantastyka wcale nie musi być – jak twierdzą niektórzy – pisarstwem niszowym, lecz literaturą niezwykle ambitną, mogącą stawać na równi z pozycjami głównego nurtu. Nie inaczej jest z recenzowanym „Palimpsestem”. Już na pierwszy rzut oka widać, że książka autorstwa Catherynne M. Valente pokazuje, iż mamy do czynienia z pozycją wyjątkową. Ilustracja znajdująca się na okładce – piękny, aczkolwiek stonowany obraz przedstawiający nagą kobietę – dobór barw, twarda okłada oraz dopisek u dołu książki „Uczta Wyobraźni” stwarzają razem niesamowite wrażenie unikalności omawianej lektury. Owo uczucie pogłębia się wraz z odkryciem faktu, iż praktycznie każda pozycja wchodząca w skład serii została nagrodzona prestiżową nagrodą. „Palipsest”, dla przykładu, został nominowany do nagrody Hugo. Należy wspomnieć, że jest również finalistą nagrody Locus. Jak widać „Ucztowski cykl” prezentuje czytelnikom produkty ekskluzywne, a klasa polskiego wydania dodatkowo potęguje ten efekt. W związku z tym można mieć obawy, czy opowiedziana historia utrzyma tak samo wysoki poziom, na jaki wskazuje jego jakość. Okazuje się, że wnętrze książki jest równie atrakcyjne, jak rzetelnie przygotowana przez wydawnictwo otoczka.
Całość prezentuje się naprawdę oszałamiająco, jednakże brakuje mi pewnego drobnego elementu, który świetnie by się komponował z wyżej wspomnianą okładką. Rysunek, znajdujący się na przodzie książki urzekł mnie tak bardzo, iż spodziewałem się tego, że przynajmniej pomiędzy poszczególnymi rozdziałami znajdę ilustracje stworzone w podobnym, gustownym stylu z lekką nutką pieprzyku. Niestety, moje oko musiało się zadowolić tylko tą jedną, tytułową grafiką. Akcja książki rozgrywa się w czasach współczesnych. Lecz trudno jest to wywnioskować z pierwszych stron powieści, ponieważ autorka prezentuje nam obraz całkowicie odmiennej rzeczywistości. Tak więc na samym początku przeczytamy o ezoterycznym mieście, w którym znajduje się fabryka produkująca owady (pszczoły, chrząszcze itp.). Dowiemy się także o istnieniu pewnej kobieto-żaby zajmującej się odprawianiem tajemniczych rytuałów na ludziach, pragnących rozpocząć podróż po tym niesamowitym mieście. To właśnie w jej saloniku po raz pierwszy mamy styczność z czwórką głównych bohaterów, są oni kwartetem zupełnie obcych sobie ludzi, których łączy trud życia i chęć nieustannych powrotów do baśniowego Palimpsestu... Narracja została przez autorkę równomiernie rozdzielona pomiędzy dwoma płaszczyznami: pierwszym z nich jest świat będący dokładnym odzwierciedleniem naszego. Drugi to groteskowa baśniowa kraina, która różni się diametralnie od tego, co znamy. Spotkać tam można pół ludzi - pół zwierzęta, rzekę, która miast wody posiada miliony ubrań i wbrew pozorom nie przeszkadzają one zbytnio w tonięciu lub płynięciu po nich łodzią, pociągi będące żywymi i dzikimi okazami – nikt nigdy nie wie kiedy przyjadą lub czy podczas podróży nie zboczą z toru z racji zbliżającego się ich okresu godowego... Wymieniłem zaledwie kilka curiozów, które odróżniają tamten świat od naszego. Uwierzcie mi jednak, że jest ich znacznie więcej. Valente zastosowała zgrabny zabieg, dzięki któremu czytelnik bez problemu zorientuje się, w którym wymiarze dzieje się dana akcja. Każdy rozdział opisujący Palimpsest został wyróżniony kursywą. Oprócz tego da się wyraźnie zauważyć zmianę jaka zachodzi podczas narracji w zależności od opisywanego wymiaru. Na ten przykład, jeżeli akcja rozgrywa się w tytułowym mieście, to spotkamy się z językiem niezwykle bogatym w metafory, porównania oraz niedopowiedzenia niekiedy mamy wrażenie, że stykamy się z językiem poetyckim. Zmiana narracji oraz czcionki jest oczywistym znakiem, że właśnie przenieśliśmy się do Palimpsestu. Valente krok po kroku przybliża nam kolejno swoich nieszablonowych bohaterów. Sei – mieszkanka Tokio, która bez pamięci zakochuje się w wszelkiej maści pociągach. November, pochodząca z Kalifornii darząca miłością swój pszczelarski fach. Oleg jest rosjaninem obecnie mieszkającym w ameryce, jego największą pasją są klucze i zamki. Ostatni z Kwartetu to Ludovico, rzymski introligator na zabój kochający swoją pracę. Mimo tego, że żyją w odmiennych krańcach świata, to jednak łączy ich miasto zwane Palimpsestem egzystujące w innym wymiarze przenikającym się ze znanym nam światem... Palimpsest daje wybrańcom możliwość przedostania się przez granicę pod jednym warunkiem - muszą oni posiadać odpowiedni ,,paszport”/,,przepustkę”. Cena przejścia jest wysoka, bowiem odpowiednim “dokumentem” okazuje się stosunek seksualny (mógłbym nazwać to aktem miłości, jednakże nie ma w tym ani krzty uczucia) z osobą napiętnowaną przez miasto. Nie istnieje inny sposób na dostanie się do Palimpsestu, a ludzi, którzy co noc do niego migrują można łatwo rozpoznać poprzez znamię- mapę, na stałe umieszczone – przez metropolię – na skórze wybrańców. Autorka w swojej książce stawia przed czytelnikiem poważne pytania związane, między innymi, z naszą seksualnością i korelującą z nią moralnością, uzależnieniem i obsesyjną żądzą powrotu do Palimpsestu. Bowiem kto raz znajdzie się w owym miejscu, ten już zawsze będzie odczuwał potrzebę powrotu. Tajemnicza Metropolia jest niczym innym jak narkotykiem, który w odróżnieniu od znanych światu środków, uzależnia już od pierwszego w nim pobytu. Dzięki temu jesteśmy świadkami tego, jak bardzo ludzie są w stanie się upodlić, by ponownie wrócić w to miejsce. Upodlenie... tak, to dobre słowo, ponieważ Catheynne M. Valente nie przebiera w środkach, by ukazać wiele sposobów przedostania się do Palimsestu. Tak oto jesteśmy świadkami tego, jak ludzie parzą się niczym zwierzęta, gotowi oddać swoją godność i moralność za coś, co w moim mniemaniu jest ulotne i niewarte tej ceny. Książka wprost emanuje seksem, ale trzeba przyznać, że sceny przepełnione erotyzmem zostały napisane z rozmysłem i subtelnością godną pochwały. Jednak, mimo wszystko, w pewnym momencie da się poczuć swoistego rodzaju przesyt, choćby wtedy, gdy widzimy, jak dany bohater całkowicie wyzbywa się swej godności i pozwala się ,,przelecieć” każdemu, byle tylko dostać się do odpowiedniego miejsca w Palimpsescie. Nie przeszkadza mu trójkąt, osoba tej samej płci, a także znacznie starsza o niezbyt ciekawej aparycji - jeżeli konkretna osoba pozwoli mu przenieść się na odpowiednią ulicę w Palimpsescie, to nie liczy się nic innego, w końcu cel uświęca środki.... Autorka często poddaje swoich bohaterów trudnym próbom, które zmuszają czytelnika do głębszej refleksji i zadumy. Cała książka została zdominowana przez bogate opisy. Występują tu również dialogi. Jednak jest ich naprawdę niewiele. Przeważają wewnętrzne monologi, opisy sytuacyjne, prezentacje wciąż zmieniającego się otoczenia. Co ciekawe, narrator powieści to sam Palimpsest. Po zastanowieniu nie wydaje się takie znowu dziwne, ponieważ tytułowe miasto zdaje się być żywym organizmem. Jestem pod wrażeniem łatwości, z jaką autorka konstruuje opisy i odwagi, którą się wykazała, opierając całą swą powieść na motywie seksualności człowieka. Cieszy fakt, że Catherynne M. Valente na poważnie podeszła do spraw, które dla większości z nas są tematem tabu. Autorka z niezwykłą łatwością potrafi zmieniać sposoby opisu świata, czy też samej narracji. Widać to dobitnie podczas zmiany przechodzenia z pomiędzy obydwoma światami. Co prawda zostało to uwypuklone poprzez zastosowanie czcionki pochyłej podczas opisywania akcji w Palimpsescie co znacznie ułatwia czytelnikowi orientację. Jednakże gdyby czcionka w całej powieści została ujednolicona to i tak bez problemu dałoby się zorientować gdzie aktualnie rozgrywa się dana sytuacja. Wszystko za sprawą zgrabnego lawirowania językiem. Valente z łatwością godną podziwu przechodzi od języka potocznego, którym opisuje naszą płaszczyznę, do języka poetyckiego, który służy jako narzędzie do kreowania płaszczyzny baśniowej. Palimpsest jest jedną z tych pozycji, którą czyta się z zapartym tchem. Nawet jeżeli w pewnym momencie okaże się zbyt trudna i odłożymy ją na bok, to po kilku chwilach znów po nią sięgamy, gdyż myślami wciąż wracamy do doskonale wykreowanego świata... cieszy fakt, że polska korekta na poważnie zabrała się do pracy nad tą książką. Trzeba przyznać, że wykonali kawał porządnej pracy, ponieważ nie wychwyciłem żadnej literówki czy też innego błędu. Podsumowując, ,,Palimpsest” jest lekturą ciężką i nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Nie nadaje się na czytadełko w autobusie, pociągu czy też na przerwie w pracy lub szkole. Wymaga ona bowiem od czytelnika maksymalnego skupienia i wyciszenia. Mogliśmy się tego spodziewać już po samym tytule serii. Zrecenzowana pozycja niewątpliwie zasługuje na to, by zasilić szeregi ,,Uczty wyobraźni”. Docenią ją jednak wyłącznie osoby dojrzałe, które oczekują od literatury czegoś więcej niźli tylko czystej rozrywki. Książka “Palimpsest” wciąga niczym tytułowa metropolia naznaczonych wybrańców.


Krystian „Anansi” Citowicki

Tłumaczenie: Wojciech Szypuła
Tytuł oryginału: Palimpsest
Seria/cykl wydawniczy: Uczta Wyobraźni
Wydawnictwo: MAG
Data wydania: lipiec 2010 (data przybliżona)
ISBN: 978-83-7480-176-8
Liczba stron: 320


1 komentarz:

  1. Świetny blog! Trochę przecinków brakuje, ale świetnie się czyta! Będę odwiedzać i zapraszam do siebie :) http://matkatylkojedna.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń