Stalkerem być, w Zonie wśród mutantów żyć...
Jak mawiał Mikołaj Rej, Polacy nie gęsi, i swój język mają – jakże trafne są te słowa, zwłaszcza w odniesieniu do najnowszej książki Michała Gołkowskiego zatytułowanej Ołowiany świt. Teraz śmiało możemy pochwalić się, że posiadamy własnego polskiego protagonistę umiejscowionego w uniwersum S.T.A.L.K.E.R – i wraz z nim przemierzać niebezpieczną i bezlitosną Zonę otaczającą feralną czarnobylską elektrownię. Przed wyruszeniem w drogę przygotujcie się odpowiednio, ponieważ gdy raz przekroczy się jej granicę, zwykle zostaje się w niej aż po grób. W "opuszczonej strefie" śmierć przychodzi szybciej, niż można by się tego spodziewać...
Michał Gołkowski jest z wykształcenia lingwistą, natomiast z zawodu tłumaczem. Ołowiany świt to jego debiutancka powieść, której akcję umiejscowił w realiach lokalno-postapokaliptycznych. Wydawcą pierwszej polskiej powieści spod znaku S.T.A.L.K.E.R jest Fabryka Słów, którą już na wstępie należy pochwalić za genialną, mocno klimatyczną okładkę – spoczywający Stalker idealnie wpasowuje się w wykreowane realia.
Ołowiany świt przedstawia alternatywny bieg historii, gdzie oprócz awarii reaktora (1986) ma miejsce drugi – znacznie potężniejszy – wybuch, i to dokładnie po dwudziestu latach od pierwszej katastrofy. Od tego momentu życie w Zonie uległo całkowitej przemianie – powstały liczne anomalie (bardzo groźne zjawiska takie jak "grawikoncentrant", "żarnik", "trampolina"), i niebezpieczne mutanty, a nad terenem przemieszczają się śmiercionośne "emisje" (promieniotwórcze huragany przypominające zorze polarne, z tym że potrafią wypalić mózg). Jedno jest pewne – bez codziennego zażywania jodu, antyradu i posiadania małego arsenału broni szanse przeżycia w "skażonej strefie" są równe zeru.
Miś jest jednym z nielicznych Stalkerów przebywających w Zonie. Można go określić mianem swoistego rodzynka, ponieważ tylko on pochodzi z Polski. W jednym z samotnych wypadów eksploracyjnych znajduje mapy obiecujących obiektów, które mogą naprowadzić go na ciekawe znaleziska lub informacje, które zawsze są w cenie. Oprócz tego jego uwagę przyciąga kalendarz ścienny i rok, który na nim widnieje – 2007. Miszka szybko uświadamia sobie, że obiekt, w którym znajdował się kalendarz, działał jeszcze rok po drugiej katastrofie. Zastanawia go to tym bardziej, że podobne zabudowania widnieją na nowo znalezionych mapach i teraz już wie, że musi do nich dotrzeć.
Ołowiany świt to powieść składająca się z trzynastu opowiadań, które łączy główny wątek fabularny. Poszczególne "rozdziały" przybliżają głównego bohatera do odpowiedzi na nurtujące go pytania, czasem dokładając coraz to więcej niewiadomych. Większość tekstów została napisana na naprawdę wysokim poziomie – owszem, zdarzają się słabsze momenty, ale jest ich naprawdę bardzo mało. Historia opowiedziana przez Michała Gołkowskiego została przedstawiona w narracji pierwszoosobowej i okazuje się to niezwykle trafnym pomysłem. Dzięki takiemu zabiegowi odbiorca może lepiej wczuć się w świat Zony. W omawianej książce można wyodrębnić dwa zupełnie odmienne style pisarza w zależności od sytuacji, w jakiej znajduje się główny bohater. Tak więc podczas walk i dialogów akcja rozgrywa się bardzo szybko i rzeczowo, bez zbędnych upiększaczy. Natomiast podczas czytania opisów otoczenia oraz rozmyślań protagonisty wypowiadającego się na temat Zony akcja zwalnia, zdania stają się bogatsze, a niekiedy mają wręcz wydźwięk poetycko-romantyczny – tak, jakby główny bohater, mówiąc o "skażonej strefie", w rzeczywistości opowiadał o nieosiągalnej i śmiertelnie niebezpiecznej kochance.
Książkę czyta się niesamowicie szybko i w zasadzie tylko ten drobiazg może wywołać nutkę niezadowolenia, ponieważ siłą rzeczy kończy się ją również zdecydowanie za wcześnie. W zasadzie trudno doszukiwać się w Ołowianym świcie jakichkolwiek zgrzytów. Michał Gołkowski stworzył naprawdę dobrą powieść i należy mieć nadzieję, że powstanie jej kontynuacja. Pocieszający jest fakt, że książka kończy się w chwili, kiedy mogłaby zacząć się kolejna ekscytująca przygoda. Pozostaje liczyć, że końcówka faktycznie jest zapowiedzią drugiego tomu, a póki co mogę z czystym sumieniem polecić ten tytuł każdemu. Jak nigdy mogę śmiało określić ją mianem powieści uniwersalnej...
Krystian Citowicki
Recenzja pierwotnie ukazała się na stronie: www.gildia.pl
Autor: Michał Gołkowski
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Wydanie polskie: 4/2013
Seria wydawnicza: Fantastyczna fabryka
Liczba stron: 360
Format: 125x195 mm
Oprawa: miękka
ISBN-13: 9788375747362
Wydanie: I
Cena z okładki: 37,90 zł
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz